W Muzeum
Historii Torunia możemy oglądać wystawę „Helena i Otton Steinbornowie. Dobro
Rzeczpospolitej – najwyższym prawem”. To opowieść o małżeństwie niemieckiego
lekarza i polskiej patriotki, które miało niemały wpływ na historię Torunia w
pierwszej połowie dwudziestego wieku, a jakoś w ostatnim czasie umknęli z naszej
zbiorowej, miejskiej pamięci. Wystawa przywołuje ich postaci i pokazuje, że życie
tej pary stanowi doskonały materiał na film i to niekoniecznie dokumentalny. Otto
Steinborn był tym, który w 1920 roku witał Błękitną Armię z pułkownikiem
Stanisławem Skrzyńskim na czele i został pierwszym, komisarycznym burmistrzem po
odzyskaniu niepodległości. Jego żona zaś, przyczyniła się do tego, że miasto przybrane
odświętnie w bramy i orły na przybycie wojska w ciągu jednej nocy z pruskiego
zmieniło się w polskie. Ta symboliczna i wręcz legendarna scena to pierwsze i
często jedyne skojarzenie ze Steinbornami, a rozdział związany z
niepodległościowymi dążeniami jest może obszerny, ale nie jedyny. Historia tego
małżeństwa to również wątki związane z działalnością społeczną i charytatywną,
kulturalną i oświatową. Gdy patrzy się na materiały zgromadzone na tej wystawie,
można odnieść wrażenie, że nic istotnego w mieście nie wydarzało się bez
udziału Heleny i Ottona. Nie brakuje też pierwiastka romantycznego spinającego
całą opowieść, bo związek tych dwojga zaczął się od pioruna, czyli miłości od
pierwszego wejrzenia, która spadła na młodego lekarza w Aptece Radzieckiej.
Wystawa
idealnie wpisuje się w setną rocznicę odzyskania niepodległości. Patrząc na nią
z tej perspektywy, to historia małżeństwa Steinbornów jest w szerszym sensie symboliczna.
Zbiegają się w niej motywy podobne dla losów wielu rodzin pomorskich, gdzie
kultura niemiecka wchodziła w mariaż z polską i kategoryczne opowiedzenie się po
jednej ze stron nie było czasem ani tak oczywiste, ani też nie pozostawało bez
konsekwencji. Gdyby Otton dożył września 1939 roku, byłby jednym z pierwszych
rozstrzelanych przez Gestapo. Na spotkaniu przy tej wystawie z wnukiem
Steinbornów, jedna z uczestniczek była delikatnie zdumiona i trochę
zniesmaczona postawą Ottona, który według niej jako rodowity Niemiec „porzucił”
swoją kulturę na rzecz polskości. Pewnie i można by sformułować taki osąd, gdyby
wyciąć los Ottona z czasu, w którym żył, z kontekstu politycznego i z faktu, że
pochodził z rodziny mieszanej, jego matka była Kaszubką, a to wszystko razem
trochę jednak zmienia punkt widzenia. Dlatego warto obejrzeć wystawę poświęconą
Steinbornom, bo w niej widać też, że pod niemieckobrzmiącym nazwiskiem może
kryć się sporo polskiego ducha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz