czwartek, 19 listopada 2015

Zabawa w to, kto kogo bardziej nabierze na to, co będzie w Starym Browarze, trwa już od kilku lat. Może właśnie zbliża się jej koniec.


W ubiegłym tygodniu pojawiła się informacja, że Starówce przybędzie 47 nowych lokali mieszkaniowych. I to gdzie, w Starym Browarze, a dokładniej w zaadaptowanych na nowo zabudowaniach poprzemysłowych oraz przyległych kamienicach. Patrząc na wizualizację, jak to w niedalekiej przyszłości ma wyglądać Stary Browar, jakoś nie jestem w stanie ulec entuzjastycznemu zachwytowi. I nie chodzi wcale o to, że sam projekt architektoniczny, połączenia nowoczesnego z zabytkowym, budzi mój sceptycyzm, nie, zupełnie nie. W przypadku tej nieruchomości pozostawiam sobie rezerwę do czasu, gdy zobaczę ukończoną inwestycję. Może dlatego tak jest, bo mam wrażenie, że przez ostatnie 12 lat, wokół tego obiektu trwała swego rodzaju zabawa, kto kogo bardziej nabierze na to, co w tym budynku będzie i w jakim kształcie. Najpierw artyści dali się nabrać miastu, że będą mieli miejsce na działania twórcze, Kombinat Artystyczny, a potem miasto nabrał, nieżyjący już biznesmen, że otworzy Hilton, czy inny Radisson. W sumie nie ma się co dziwić, że pięciogwiazdkowy hotel w turystycznym mieście, do tego otwierany przez gwiazdę bulwarówek, Paris Hilton, może dużo bardziej rozpalić wyobraźnię, niż zwykłe sale prób, galeria, czy scena dla lokalnych twórców. Ta światowa wizja brzmiała dla niektórych nie dość, że zdecydowanie atrakcyjniej, to jeszcze całkiem realnie. Jak to mówią ostatnio modne sentencje, że w marzeniach nie ma co się ograniczać, trzeba sięgać gwiazd i rwać je milionami, bo wystarczy, żeby chociaż jedna spadła, a spełnią się najśmielsze sny. W tym przypadku jednak potoczyło się inaczej, bo ani nie pojawił się Hilton, ani nie powstał Kombinat Artystyczny. A szkoda i nie hotelu tu żałuję, a Kombinatu.
Wizja zagospodarowania poprzemysłowego obiektu na cele kulturalne, nie była wtedy, 12 lat temu, może niczym odkrywczym, ale i nie była, aż tak popularna, jak to widzimy teraz w wielu miastach, w sporej części dzięki dotacjom unijnym. Pomysł tej instytucji w swoim założeniu miał nie tylko stanowić swego rodzaju inkubator dla młodych talentów, dawać przestrzeń do działań twórczych lokalnym artystom w salach prób, pracowniach, ale też przyciągać znane osobowości do aktywności w naszym mieście. Patronować całości miała, co pobrzmiewało już w nazwie, legenda Republiki. I kto wie, czy z czasem nie było by to jedno z ciekawszych miejsc w regionie, a może i w kraju. Marzenie. Ale jak to w życiu bywa, marzenie przegrało z pragmatyczną rzeczywistością. Budynek wymagał natychmiastowego remontu i całkiem sporej inwestycji. Były naturalnie sugestie, by środki na ten remont i adaptację pozyskać z dotacji unijnych, ale terminy ich potencjalnego otrzymania wydawały się wtedy zbyt odległe. Zabytek szybko sprzedano, by nie niszczał. Wierzę, że intencje były jak najlepsze, nikt nie był w stanie przewidzieć, jakie będą naprawdę konsekwencje takiej decyzji.
Zatem w najbliższym czasie będę mocno trzymać kciuki, by nowa koncepcja zagospodarowania Starego Browaru, tym razem powiodła się, by los tego miejsca odmienił się. A czy przy okazji przybędzie Starówce nowych mieszkańców, czy ostatecznie znajdą tam tylko nocleg goście odwiedzający nasze miasto, to chyba już nie ma większego znaczenia.

Felieton ukazał się w "Gazecie Pomorskiej" 17.11.2015