piątek, 27 lipca 2018

Zakaz ruchu dla rowerzystów na Szerokiej to fikcja

Turyści robią zdjęcia z astronomem, mała dziewczynka uśmiecha się i pozuje, nagle sielanka pryska, rowerzysta z impetem wyjeżdża z Szerokiej wprost na dziecko. To scena z ubiegłowtorkowego popołudnia w okolicy pomnika Kopernika. Gdyby w pobliżu był jakiś patrol, to rowerzysta powinien dostać mandat za stwarzanie zagrożenia w ruchu drogowym. Rodzice nie byli jednak zainteresowani dochodzeniem sprawiedliwości, zajęli się uspokajaniem dziecka. Do tego zamiast prostego „przepraszam” od rowerzysty, usłyszeli „toż hamowałem”. Podejrzewam, że większość potrąconych zachowuje się podobnie, odpuszcza. Chyba że ktoś zdarzenie to sfotografuje i upubliczni. Jakiś czas temu po podobnej sytuacji, tyle że na Szerokiej, opisanej w mediach społecznościowych, natychmiast pojawiały się patrole Straży Miejskiej egzekwujące przestrzeganie przepisów. Przez tydzień. Potem ruch rowerowy na deptak wrócił do stanu sprzed potrącenia.
Zajście, które przywołałam, nie wydarzyło się na Szerokiej, tylko w miejscu, w którym zgodnie z przepisami rowerzyści mogą się przemieszczać, a to, że ów cyklista wyjechał tam akurat z deptaka, gdzie teoretycznie nie wolno mu było jechać, jest rzeczą drugorzędną. Przyczyną tego potrącenia była nadmierna prędkość i brak zachowania ostrożności. Równie dobrze mógł nadjechać od strony Chełmińskiej. Z drugiej strony ciekawe, dlaczego po Szerokiej poruszać się w tłumie rowerem nie można, a już po Rynku Staromiejskim w tym samym tłumie można.
Za całkowitym wprowadzeniem zakazu ruchu dla rowerów na Szerokiej przemawiało bezpieczeństwo pieszych. Przepisy były jednoznaczne do chwili, gdy wprowadzono wyłączenia, pozwalające na przecięcie ulicy. Wyjeżdżającemu z Małych Garbar zapis na tablicy pozwala przeciąć deptak, by dojechać do Wielkich Gabar, Strumykowej, Przedzamcza, Podmurnej, Mostowej. Ale gdy wyjeżdża on już z Podmurnej od strony Wisły, to żadnych ograniczeń tam nie znajdzie, może zwyczajnie jechać całą długością Szerokiej. Czyli kierując się oznakowaniem, to po Szerokiej można i nie można jeździć równocześnie. Istny chaos.

Może zatem skończyć z tą fikcją, niech będzie jasny przekaz, uznać obecność rowerzystów na Szerokiej, skoro oni tam i tak są. A zamiast zakazu bezwzględnie egzekwować przepisy, gdy ktoś na rowerze stwarza zagrożenie i to nie tylko na Szerokiej. Do tego przydałaby się kampania informacyjna, o tym, że pieszy w strefie zamieszkania ma zawsze pierwszeństwo i nie tylko przed autami, ale przed rowerami również. Zanim ktoś potrąci kolejne dziecko.
 

Felieton ukazał się w "Gazecie Pomorskiej"  24.07.2018

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz