Dokładnie rok
temu zaczęło się od bitwy na rzece. A na Wiśle stanęła scena. To była tylko
widowiskowa namiastka, zapowiedź tego, co czekać nas będzie przez kolejne
miesiące Roku Rzeki Wisły w Toruniu i regionie. Potem już było tylko ciekawiej
i intensywniej. Regaty, spływy, mistrzostwa, pikniki. Na wodzie scena
zadomowiła się na dobre. Wystawy: „Dla żeglowania bezpiecznego. Święci patroni
i sanktuaria wodniaków wiślanych”, „Wisła w dokumencie archiwalnym”, „Wiślanym
szlakiem – nadwiślańskie krajobrazy”. Aż po kulminacyjny Festiwal Wisły. Imprezę,
która oczarowała pomysłem i rozmachem oraz udowodniła, jak ogromny potencjał
rekreacyjno-turystyczny, ale i kulturalny mamy na wyciągnięcie ręki ku rzece. Echa
tego wydarzenia poszły w świat i podobno są miasta, które nam zazdroszczą tej
realizacji. A to wszystko dzięki zapaleńcom z Kujawsko-Dobrzyńskiej Organizacji
Turystycznej, przez których na tych kilka sierpniowych dni rzeka ożyła,
zapełniła się, przyciągnęła tłumy i pokazał, to co niby jest oczywiste, ale nie
dość eksponowane, że Wisła inspiruje, uczy, łączy i spaja region. Zatem nie ma
się co dziwić, że prezydent Zaleski zamykając Festiwal Wisły, wyraził nadzieję,
że impreza ta wpisze się do toruńskiego kalendarza letnich wydarzeń, jako
cykliczna. Potencjał na rozkwit festiwalu jest spory. Determinacji
organizatorom nie brakuje, co było widać w trakcie realizacji tej edycji.
Tylko, czy nowa koncepcja zagospodarowania Bulwaru Filadelfijskiego będzie
dawała możliwości rozwoju tej imprezie? Tu pojawiają się głosy, które nie są aż
tak entuzjastyczne.
Rok Rzeki Wisły
dobiega właśnie końca, a wraz z nim imprezy i wydarzenia tematyczne.
Kilkanaście dni temu Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy w ramach przestrzeni
„Rzeka” udostępniło piracki statek z zabawami edukacyjnymi. Najmłodsi będą
mogli z niego korzystać przez najbliższy rok. Przed nami w listopadzie jeszcze otwarcie
wystawy w Muzeum Historii Torunia „Toruń – życie nad Wisłą”, na której będzie
można zobaczyć pocztówki, grafiki, zdjęcia oraz eksponaty z życia codziennego
mieszkańców przedmieścia portowego. Niewykluczone, że ukaże się też jeszcze w
tym roku publikacja inspirowana Wisłą i jej relacją z naszym miastem. I na tym chyba
kończą się już obchody Roku Wisły w mieście. A co nam po nim pozostanie? Z
pewnością dęby posadzone w Alei Wiślanej. Plaża na Kępie Bazarowej, która
powstanie w przyszłym roku z budżetu partycypacyjnego. Niewykluczone, że
wspomniany Festiwal Wisły powróci w drugiej edycji. Dobrze by było, żeby i scena
na wodzie pojawiła się, jako stały element krajobrazu Bulwaru Filadelfijskiego w
kolejnych sezonach letnich. Przeniesienie większości koncertów z Rynku Staromiejskiego,
gdzie były bardziej utrapieniem niż urozmaiceniem, nad Wisłę, uważam za bardzo trafioną
decyzję. Scena na wodzie była chyba jedną z ciekawszych lokalizacji letnich
koncertów w ciągu ostatnich lat. Przede wszystkim zniknął estradowy chaos z Rynku
Staromiejskiego. Bulwar stał się naturalnym amfiteatrem, który podczas
koncertów gromadził regularnie całkiem sporą publiczność, a to jest niemały
sukces. Dlatego może warto to kontynuować. Zatem wiele wskazuje na to, że Rok
Rzeki Wisły może i się kończy, ale otwiera nowy rozdział w relacji
miasto-rzeka. A o to chyba właśnie chodziło.
Felieton ukazał się w "Gazecie Pomorskiej" 24.10.2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz