Po książkę toruńskiego historyka Michała
Pszczółkowskiego „Kresy nowoczesne. Architektura na ziemiach wschodnich II RP
(1921-1939)” sięgnęłam niedawno, już po swojej letniej podróży do Wilna. I
bardzo żałuję, że tak późno, bo z pewnością nieco inaczej patrzyłabym na tamto
miasto. Podobnie z pewnością jest z turystami chodzącymi po Toruniu, że szukają
głównie tego, co zobaczą wcześniej w przewodnikach, czyli tu, u nas, głównie gotyk,
tam barok. Architektura modernizmu w miastach, które nie są najmłodsze, jest na
planie bardzo dalekim, wręcz niewidocznym dla samych mieszkańców, jak również i
włodarzy, a co dopiero przyjezdnych. Spacerując prospektem Giedymina,
oczywiście rozpoznawałam styl architektoniczny budynków, ale zupełnie nie
miałam świadomości, jakie historie kryją się w ich murach. Pewnie, gdybym wtedy
znała anegdotę o tym, jak przedwojenny kasiarz Szpicbródka otwierał sejf
mijanego banku, wówczas Pocztowej Kasy Oszczędności, i to jeszcze na zlecenie
samego dyrektora tegoż banku, to bym niewątpliwie przystanęła tam nieco
dłużej. A takie zdarzenie faktycznie miało miejsce. Tuż po otwarciu, gdy
zaginęły klucze do skarbca, wojskowy samolot przetransportował kasiarza z więzienia
do banku. Scena iście filmowa.
Ale „Kresy nowoczesne”, to nie
tylko polska architektura modernistyczna z jednego Wilna. To zbiór wybranych siedemdziesięciu
obiektów, które powstały w wielu miastach z siedmiu kresowych województw w
latach międzywojennych. Znajdziemy tam między innymi urzędy, szkoły, banki,
uzdrowiska, dworce, kościoły, teatry, hale wystawiennicze i osiedla
mieszkaniowe. Pszczółkowski wykonał pionierską pracę, inwentaryzując obiekty,
które dotąd były nie tylko poza naszymi granicami, ale też poza
zainteresowaniem badaczy. Choć „Kresy nowoczesne” katalogowane są jako pozycja
naukowa, bo autor zastosował w niej metodologię właściwą dla takich publikacji,
to jednak książkę czyta się z przyjemnością właściwą dla tych popularnonaukowych.
Poza opisem historycznym budynków, przywołaniem nazwisk architektów, ilustracjami
fotograficznymi, można w tej książce znaleźć również historię ludzi tam
mieszkających. Wniknąć w obyczajowość, w ówczesny świat lokalnej polityki, ale
też i kultury. Ta książka burzy stereotypowe myślenie o architekturze
wschodnich terenów II Rzeczpospolitej, ale i burzy też dzisiejsze myślenie o
Kresach w ogóle. Już sam tytuł, w którym autor zestawia Kresy ze słowem nowoczesne,
może powodować z jednej strony zdumienie, z drugiej zaciekawienie. I warto ulec
tej drugiej.
„Kresy nowoczesne. Architektura
na ziemiach wschodnich II RP (1921-1939)” Michała Pszczółkowskiego znalazły się
w gronie dziesięciu publikacji zakwalifikowanych do konkursu „Książka
Historyczna Roku” w kategorii „Najlepsza książka naukowa poświęcona dziejom
Polski i Polaków w XX wieku”. Poza nagrodą, którą przyzna jury, jest i druga,
którą czytelnicy wyróżnią jednego z autorów. Wybiorą go w internetowym plebiscycie.
Głosować na historyczne publikacje można do końca października na stronie
konkursu, www.ksiazkahistorycznaroku.pl.
Na książkę toruńskiego autora również. Trzymajmy zatem kciuki za Michała Pszczółkowskiego
i jego „Kresy nowoczesne”.
Felieton ukazał się w "Gazecie Pomorskiej" 17.10.2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz