środa, 16 listopada 2016

Toruński kościół świętego Ducha na ścianie w Indiach


Czy zwracacie Państwo uwagę na obrazki, które wiszą na ścianach w pokojach hotelowych? Najczęściej wtapiają się harmonijnie w przestrzeń, korespondując kolorystycznie z całością. Zwykle przedstawiają mniej lub bardziej udane reprodukcje znanych obrazów, lokalne pejzaże, martwą naturę, ewentualnie fotografie danej miejscowości, czasami słynne światowe budowle. Wieżę Eiffla, mosty: Golden Gate, Tower, Rialto i pewnie jeszcze kilka innych światowych cudów można by tu dorzucić. A czy do tego zbioru dołączylibyście jakiś nasz lokalny zabytek? Tak bez wahania, że pewnie gdzieś wisi. Nic? Otóż niekoniecznie. Wczoraj odebrałam wiadomość na komunikatorze, w której pod zdjęciem toruńskiego kościoła św. Ducha, napisane było: „Poznajesz?” W pierwszej chwili pomyślałam, że to dziwne pytanie do torunianki, która całe życie mieszka w nie tak dalekim sąsiedztwie tej budowli, ale doczytałam dalej: „To wisi w hotelu, w naszym pokoju w Indiach.” W tym momencie rzeczywiście podzieliłam zdumienie mojej rodziny odwiedzającej właśnie Tańdźawur i zrozumiałam, dlaczego, zamiast wysłać mi fotografię wyjątkowej świątyni Brihadiśwary, oglądam znany mi kościół. Ale skąd on tam? Jak to się stało, że dekorator powiesił na ścianie w pokoju hotelowym w dalekich Indiach kawałek Torunia? Ciekawostka. Może przeszukując bazy zdjęć, natknął się na tę budowlę i spodobała mu się strzelistość bryły z oryginalnymi plamami koloru? Może ta fotografia, to pamiątka z podróży kogoś z zarządzających hotelem? A może to prezent od toruńskiej firmy, która od kilku lat z sukcesem zdobywa indyjski rynek, przy okazji zostawiając tam też ślady naszego miasta? Nie wiadomo. Jedno jest pewne, toruński kościół jest na hotelowej ścianie w Indiach. Niewykluczone, że nie tylko tam.
Patrząc na to zdjęcie, pomyślałam sobie, że może to jest niezły pomysł na nieco nieoczywistą promocję miasta, Toruń na ścianie. Fotosy z naszego miasta w pokojach hotelowych i to nie lokalnie, ale rozrzucone nawet w najbardziej odległych częściach świata. Naturalnie koncepcja ta może wydawać się nieco naiwna, bo niby dlaczego ktoś miałby wieszać akurat zdjęcia z Torunia. Bo ładne widoki? Bo to miasto wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO? Są to jakieś argumenty. Tylko też, jaki interes wizerunkowy w dekorowaniu cudzych ścian, nie mając wpływu na kontekst i towarzyszące temu inne elementy, miałoby nasze miasto? Umiarkowany, delikatnie mówiąc. W inny sposób pracuje się przecież na rozpoznawalność. Co z tego, że gdzieś na świecie wisi sobie na ścianie nasz kościół, skoro tylko nieliczni mogą osadzić obiekt w przestrzeni konkretnego miasta. Niby tak, ale z drugiej strony fajnie, że tam sobie wisi.
W swojej wizji, Torunia na ścianie, poszłam jeszcze dalej, bo wyobraziłam sobie kadry z naszego miasta na fototapecie. Ale nie te pocztówkowe obrazki wyskakujące zwykle na portalach fotograficznych, gdy wpisze się hasło Toruń. Raczej klimatyczne ujęcia, na które chciałoby patrzeć codziennie, pijąc poranną kawę, czy zwyczajnie odpoczywając po południu. Ktoś powie, kolejny banał. Bardzo możliwe. Choć z drugiej strony, niewykluczone, że promowanie się takim pozornie niedorzecznym gadżetem, może okazać się niezwykle oryginalne.

Felieton ukazał się w "Gazecie Pomorskiej"  15.11.2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz