wtorek, 25 października 2016

Na rzece wielkie poruszenie, tak zaczyna się moda na Wisłę


W ubiegłą środę na Wiśle mogliśmy obserwować wielkie poruszenie, dymy, wybuchy, strzały, jednym słowem bitwa. Takiego widowiska dotąd tu jeszcze nie widzieliśmy. Choć do pokazów historycznych z rycerzami w strojach polskich, krzyżackich i na koniach już przywykliśmy, bo regularnie latem potykają się w bitwie o zamek, to tym razem było inaczej. Akcja przeniosła się nad rzekę i na rzekę. Była scena na wodzie, rycerze, król, wielki mistrz, legat papieski, mieszczanie, kuglarze, pływały galary z kupcami i z piratami. Działo się sporo. Na bulwarze zapłonęło flisacze ognisko, a nad całością zabrzmiały dźwięki dzwonu Tuba Dei. Ktoś mógłby zapytać co w tym dziwnego i niezwykłego, skoro to widowisko z okazji inauguracji Ogólnopolskiego Roku Rzeki Wisły, to gdzież indziej miałoby być? Niby oczywiste, ale wcale nie takie proste w praktyce. Zrobić przedstawienie na wodzie, pokazać, że bulwar może być naturalnym amfiteatrem, było to marzenie wielu organizatorów imprez i koncertów, jednak komplikacje techniczne zwykle powodowały zmianę lokalizacji lub znaczne uproszczenia redukujące udział rzeki. Kiedy oglądało się inscenizację zaprzysiężenia II pokoju toruńskiego, poprzedzonego bitwą na wodzie oraz symbolicznym otwarciem wodnego flisu, sceneria wydawała się tak naturalna i prawdziwa, że aż pewnie wiele osób się dziwiło, czemu wcześniej nic takiego tu się nie odbywało. No właśnie. I za to wielkie brawa dla organizatorów, bo tym przedstawieniem udowodnili, że scena na Wiśle jest możliwa i to jest to. Wiem, że w tym wypadku nie scena na wodzie jest najistotniejsza, ale to widowisko   inauguracyjne, symbolicznie oddaje ideę Roku Rzeki Wisły. Zwraca nasze oczy ku rzece, by zobaczyć ją inaczej, niż przywykliśmy dotąd na nią patrzeć. Pokazuje, że niemożliwe jest możliwe. I o to właśnie chodzi w tym roku poświęconym Wiśle, by wybrać się w końcu nad rzekę tak naprawdę, by zobaczyć jej możliwości, by korzystać z jej dobrodziejstw. Zatem, może uda się w końcu przywrócić plażę nad brzegiem Wisły, którą znamy tylko ze starych fotografii? Czy może, zamiast lokować baseny sezonowe na osiedlach, zorganizować je na rzece? Oczywiście to zdecydowanie kosztowniejsze, ale czyż nie bardziej atrakcyjne i zarazem naturalne. A jak turystycznie ubogaca ofertę miasta. Nieprawdaż?
Program Roku Rzeki Wisły w naszym regionie zapowiada się bardzo ciekawie. Poza mnóstwem imprez wodniackich, Festiwalem Wisły z udziałem tradycyjnych łodzi, okazjonalnymi spływami i regatami, rajdami i biegami, nie zabraknie też wystaw, konferencji, pikników i koncertów. A może Państwo mają pomysły na oryginalne wydarzenie, które mogłoby się znaleźć podczas wiślanego święta w nadchodzącym roku? Co jeszcze mogłoby się wydarzyć na wodzie, czy brzegu rzeki? Organizatorzy tego przedsięwzięcia w regionie, Kujawsko-Dobrzyńska Organizacja Turystyczna, są wciąż otwarci na propozycje. To może być wyjątkowy czas, który będzie łączył ludzi ponad podziałami, tak zwyczajnie z pożytkiem dla nas wszystkich i jednocześnie każdego z osobna. Wiem, że marzeniem wielu osób zaangażowanych w ten projekt jest, by moda na Wisłę trwała znacznie dłużej niż tylko te 365 dni. I niech tak się stanie, bo Wisła jest tego warta.

Felieton ukazał się w "Gazecie Pomorskiej"  25.10.2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz