czwartek, 1 września 2016

A gdyby tak w zacisznym Alpinarium urządzić stałą letnią czytelnię


Letnie czytelnie w plenerze, choć efemerycznie, ale pojawiały się już w naszym mieście. Przez jeden sezon, trzy lata temu, w pobliżu fontanny Cosmopolis można było książki poczytać, podyskutować o nich, a nawet spotkać autorów. Była też okazjonalna czytelnia pod chmurką podczas święta Bydgoskiego Przedmieścia. W ostatnich dniach zagościła na lewym brzegu Wisły. Tym razem z inicjatywą wyszła Książnica Kopernikańska, proponując mieszkańcom Podgórza czytelnię na trawie. Pomysł niby prosty, by ustawić kilka krzeseł oraz stolików z książkami i gazetami pod drzewami, a jednak w swojej prostocie znakomity. Gratuluje pomysłu. Swoim stałym czytelnikom filia biblioteczna zrobiła niewątpliwie miłą niespodziankę, zapraszając do czytania w plenerze, nie tylko na krzesłach, na kocykach i leżakach własnych też można było. Z kolei dla przypadkowych przechodniów akcja ta była zachętą, by nie tylko dosiąść się do stolika i przejrzeć prasę, ale również stwarzała możliwość, by założyć sobie kartę biblioteczną i wypożyczyć książki do domu. Czytelnia na trawie pojawi się ponownie na Podgórzu podczas święta dzielnicy 18 września. Ta akcja uświadomiła mi, że latem imprez czytelniczych w naszym mieście, widzianych w plenerze, jest bardzo mało lub wcale ich nie ma, stąd może moja radość na tę inicjatywę.
Dziś, w namiocie, przy placu Rapackiego odbędą się konsultacje społeczne dotyczące rewitalizacji Alpinarium, urokliwego skrawka zieleni schowanego za murami miejskimi, tuż przy Starym Mieście. To zapomniane nieco miejsce może stać się niebawem wspaniałą oazą spokoju i ustroniem dla szukających wytchnienia od gwaru staromiejskiego. Idealnie nadawałoby się na czytelniczy zakątek, gdzie można schować się z książką. A gdyby tak, właśnie tam pomyśleć o takim zaaranżowaniu przestrzeni, by latem było to przyjazne miejsce do spędzania czasu przy lekturze. Taka letnia czytelnia, być może z przenośnymi leżakami lub innymi wygodnymi siedziskami. Nie wątpię, że znalazłaby się instytucja kultury, która opiekowałaby się latem tym terenem i z powodzeniem mogłaby przeprowadzać tam projekty, między innymi, promujące czytelnictwo. A gdyby tak jeszcze gdzieś w alejkach można było znaleźć książki schowane w specjalnych szafkach na wymianę, to dopiero byłoby wspaniale. Może przyszłe kulturalne lato to dobry czas, by zapoczątkować modę na publiczne czytanie w mieście, nie tylko okazjonalnie, ale tak na co dzień. Zdaje sobie sprawę z delikatnej utopijności wizji, którą teraz snuję, ale skoro można w innych miastach tworzyć plenerowe czytelnie, czy też ustawiać skrzynki do wymiany książek w różnych punktach miasta, to przecież można też i u nas. Nie wierzę, że w dwustutysięcznym mieście uniwersyteckim nie ma takiej potrzeby, by wychodzić z lekturą w plener. Wiem, ktoś szybko mi odpowie, nikt nikomu nie zabrania siedzieć z książką w parku, po co więc specjalna strefa dla czytelników. Przecież i tak nikt nie będzie tam książek czytał, tylko będą dewastować. Nie wykluczone, ale może chociaż to sprawdźmy.
Felieton ukazał się w "Gazecie Pomorskiej"  30.08.2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz