Czy chcielibyście Państwo napisać
opowiadanie? Myślicie, że to trudne? Łatwe? Niewątpliwie nie takie proste, jak
na pierwszy rzut oka się wydaje. Ale napisać jedno słowo, to jak upić łyk kawy,
żadna trudność. Dorzucić jedno słowo do opowiadania, proszę bardzo. Może macie
jakieś swoje ulubione? Takie, którego brzmieniem lubicie delektować się niczym
rurką z kremem w niedzielne popołudnie. Albo imię, które uosabia wyjątkowe
skojarzenia? A może złotą myśl, skomponowaną w oryginalną frazę, którą chętnie
puścilibyście w świat? Mamy właśnie niecodzienną okazję, by te nasze słowa
podrzucić autorom, a oni zgrabnie wplotą je w literaturę. Poważnie. Naturalnie,
nie tak zupełnie za darmo. Ale by wesprzeć akcję „Wykup Słowo”, nie trzeba zbyt
wiele złotówek, choć wiadomo, że im więcej, tym lepiej. Zwłaszcza że do jej zakończenia
zostało zaledwie kilka dni, a do zebrania założonej kwoty, jeszcze wciąż trochę
brakuje. Więc jeśli ktoś ma ochotę współuczestniczyć w powstawaniu tekstu
literackiego, to nie ma co czekać, taka okazja zdarza się raz na dwa lata.
Projekt „Wykup Słowo” to
eksperyment literacki, który zadebiutował właśnie dwa lata temu. W założeniu powstał
po to, by promować początkujących autorów, ale także, by włączyć czytelników w
proces twórczy. To, co do tej pory możliwe było głównie w przestrzeni sztuk
performatywnych, stało się dostępne też i w literaturze. Odbiorca dostał
szansę, aby przekroczyć niedostępną dotąd granicę i wpływać na świat kreowany w
opowieści. Każdy może wykupić słowo, imię, frazę, stając się jednocześnie
współautorem i mecenasem sztuki. Wystarczy chwila, by znaleźć swoje słowo,
wycenić je i czekać na efekt w postaci antologii opowiadań. Z tej możliwości
skorzystało, w pierwszej edycji, ponad sto osób. Ile weźmie udział tym razem?
Zegar tyka coraz szybciej, odliczając czas do końca akcji. Zatem, jeśli już
zaczyna kiełkować w kimś myśl, by dorzucić słówko od siebie, to pospieszmy się,
aby nie było za późno. Zróbmy to może właśnie w tej chwili. Szczególnie że w
tym roku sytuacja jest wyjątkowa, bo poza oryginalną zabawą literacką, akcja ma
również wymiar charytatywny. Wspierając ten projekt, pomagamy kształtować nie
tylko fikcyjny świat, zatrzymany pomiędzy okładkami antologii „Nikomu się nie
śniło”, ale mamy szansę wpłynąć całkiem realnie na życie potrzebującego
człowieka. Grzegorza Króla, strażaka, który siedem lat temu podczas gaszenia
pożaru, uległ poważnemu wypadkowi. Zapadł w śpiączkę. Trafił do Fundacji
Światło. Aktualnie wybudzony, ale wciąż potrzebuje rehabilitacji i opieki.
Autorzy opowiadań zrzekli się honorariów, a wydawnictwo, które wyda tę książkę,
część środków z jej sprzedaży przeznaczy na rzecz Grzegorza. W tym kontekście
może łatwiej będzie wykupić to słowo. A może nawet całą frazę? W ostatniej
edycji jeden z uczestników wykupił taką: „Bydgoszcz – dwie rzeki, wiele serc”. Przywołuję
ją na koniec całkiem świadomie, bo nic tak dobrze nie pobudza do działania, jak
rywalizacja. Wobec tego może tym razem współzawodnictwo z naszym sąsiadem, przysporzy
trochę dobrego? Czy pokusi się ktoś i podrzuci równie udaną frazę o naszym
mieście? Czasu mamy coraz mniej. Zostało tylko sześć dni. Dorzucimy coś o
Toruniu?
Felieton ukazał się w "Gazecie Pomorskiej" 07.06.2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz