„Miasto stoi nad wodą gładką jak
pamięć lustra”, wiele osób, zarówno miejscowych, jak i przyjezdnych, mijających
mural przy ulicy Podmurnej, z XVII-wiecznym planem Torunia, ulega sugestii, że
tym zdaniem Zbigniew Herbert opisał położenie naszego miasta. Niekoniecznie tak
jest, choć wycięte ono z całości, niczym sentencja, idealnie oddaje
kwintesencję miejsca, dwa nierozerwalne byty, miasto i woda sklejone w jedno. Miasto,
w tej frazie, stoi twarzą do rzeki, wpatruje się w nią i przegląda się w niej.
To ona, rzeka, stanowi o jego początkach, nadaje mu sens istnienia w każdym
teraz i kryje przeszłe ślady w głębokości swojej pamięci. Tyle poezji, a co tak
naprawdę, myślimy o Wiśle, rzece nad którą mieszkamy. Czym ona jest dzisiaj,
tu, dla nas? Co z nią robimy? Czy jest tylko niebieską kreską na mapie?
Kłopotem, bo nie da się przez nią przerzucić kładki, by połączyć brzegi, a
potrzeba przynajmniej kilometrowego mostu. Czy może poetyckim bohaterem
pozującym do historycznych obrazków i fotografii, opiewanym w pieśniach,
romantyczną scenerią, weekendowym wytchnieniem? Czy mamy ciągle jeszcze z rzeką
faktycznie żywą relację, przeglądamy się w naszej Wiśle, jak w lustrze? Mam
wrażenie, że od dłuższego już czasu stoimy do niej, może nie tyle plecami, co
bokiem, pozerkując nieco z ukosa okazjonalnie. Zatem, czy ogłoszenie roku
poświęconego Wiśle mogło by to zmienić? Niewykluczone. Nie należy jednak spodziewać
się tego, że samo ogłoszenie rocznego święta największej, polskiej rzeki spowoduje,
że stanie się ona na powrót, w ciągu dwunastu miesięcy, żywą, żeglowną drogą. Niekoniecznie.
Wielce prawdopodobne natomiast jest to, że może to być faktycznie impuls do przywracania
wodnych szlaków, jeśli nie typowo transportowych, to choćby turystycznych.
Powstały Społeczny Komitet Obchodów Roku Rzeki
Wisły pragnie połączyć działania różnych środowisk, nie tylko
wodniaków w skupianiu uwagi na rzece i organizowaniu wydarzeń wokół niej w
ciągu jednego roku, pod jednym znakiem. Pomysł ten popiera już prawie
czterdzieści miast. W ubiegłym tygodniu do tej inicjatywy przyłączyli się
również toruńscy radni. Jednogłośnie poparli projekt uchwały sejmowej w sprawie
ustanowienia roku 2017 Rokiem Rzeki Wisły. Wybór daty nie jest przypadkowy,
nawiązuje on bowiem do roku1467, pierwszego roku po II Pokoju Toruńskim, na
mocy którego Wisła wraz w ujściem, znalazła się w granicach Rzeczpospolitej. Ten
rok uznaje się również za moment, który otwierał złoty czas żeglugi wiślanej, jednocześnie
czas rozkwitu miast nadwiślańskich. Rocznica tego wydarzenia, wydaje się być bardzo
dobrą chwilą, by przypomnieć sobie o znaczeniu Wisły zarówno w historii, jak i
dostrzec jej rolę dziś. Pojawia się od razu też pytanie, jakie miasto mogłoby rozpocząć
te obchody? I czyż nie Toruń, wydaje się w tym historycznym kontekście taką samonarzucającą
się lokalizacją? Mi owszem.
Myślę, że taki rok jest bardzo
potrzebny i wszyscy powinniśmy trzymać kciuki, by ten projekt, stał się uchwałą
sejmową. Dobrze by było, żeby nie powódź, czy susza skupiały naszą uwagę na
rzece i jej realnej obecności, ale takie święto łączące ponad podziałami.
Felieton ukazał się w "Gazecie Pomorskiej" 12.04.2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz