Chyba nie ma drugiego takiego
miasta, które miałoby aż trzy parki etnograficzne. Toruń ma i wieś w środku
miasta i dwa skanseny położone na wyciągnięcie ręki od miasta. Do tego oba ulokowane
w pobliżu rzeki i w jakimś sensie jej poświęcone. Skansen w Kaszczorku
koncentruje się głównie wokół obiektów związanych z wodą, prezentuje narzędzia
wykorzystywane w zawodach wodnych. Do tego umiejscowiony jest w dawnej
zagrodzie rodziny, która żyła nie tylko z roli, ale i rybołówstwa. Możemy tam
zobaczyć oryginalny prom, który kursował po Nogacie w Kępkach pod Elblągiem,
wiaty nadjeziorne, tratwę flisacką i dwie barki mieszkalne. Jedna pochodzi z
Winnicy i przez wiele lat służyła za dom pięcioosobowej rodzinie.
Natomiast otwarty niedawno
Olenderski Park Etnograficzny w Wielkiej Nieszawce może w sposób nieoczywisty,
ale też jest z rzeką sprzężony, bo to właśnie dzięki wyjątkowym umiejętnościom
melioracyjnym osadnicy z Niderlandów poskramiali podmokłe tereny i żyli w
symbiozie z wylewającą rzeką. I w tym wypadku również położenie parku nie jest
przypadkowe, lokalizację wyznaczył zapomniany, menonicki cmentarz. Zagrody w parku
olenderskim odtworzone są bardzo szczegółowo. Wchodząc do pomieszczeń, możemy
sobie bez trudu wyobrazić, jak mogło wyglądać codzienne życie rodziny. Po jakie
sprzęty sięgano tuż po przebudzeniu, w jaki sposób przygotowywano posiłki, jak
spędzała czas nestorka rodu. Jednak nie tylko detale wyposażenia domów stanowią
o wartości tego miejsca, w parku zrekonstruowano fragment wsi z
charakterystycznym układem dla osadnictwa olenderskiego.
Każde z tych miejsc to inna
opowieść o świecie i ludziach, którzy ubogacali nasz krajobraz, teraz są
wspomnieniem, wyrugowani z jednej strony przez historię, z drugiej przez
nieuchronny rozwój miasta. Menonici odeszli stąd ponad siedemdziesiąt lat temu,
a mieszkańcy barki z Winnicy ponad czterdzieści. Polecam odwiedzić oba te
miejsca, bo spacer wśród pamiątek czasu nie tak odlegle przeszłego przywołuje
refleksję, że każdego roku z miejskiego krajobrazu topnieje bezpowrotnie coś, co
dziś może przeszkadza, ale w pamięci pozostawia lukę.
I jak do osad olenderskich możemy
jechać praktyczniej w każdej chwili, to skansen w Kaszczorku udostępniany jest
indywidualnym zwiedzającym niezwykle rzadko. W najbliższe dwie niedziele (12 i
19.08), w godzinach 11:00 -16:00 jest
wyjątkowa okazja, by odwiedzić to miejsce. Co prawda remont ulicy Turystycznej
nie ułatwia dostania się do obiektu, do tego jadąc do Kaszczorka, nie znajdziemy
żadnej tabliczki, która kierowałaby nas do skansenu. A szkoda. Jednak nie
należy się tym zrażać, w drugą niedzielę można się tam dostać również rzeką.
Felieton ukazał się w "Gazecie Pomorskiej" 07.08.2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz