Czy Toruń jest miastem
zaniedbanym? Jak w ogóle można zadać takie pytanie? Że zaniedbanym? Jest
pięknym, rozwijającym się miastem, ale zaniedbanym? No, może trochę
zaniedbanym. Tak prowokacyjnie rzucił redaktor Robert Mazurek w rozmowie z
posłanką Joanną Scheuring-Wielgus na antenie ogólnopolskiej rozgłośni radiowej.
Owo „zaniedbanie” z radiowej rozmowy było wprowadzeniem do wątku o zbliżających
się wyborach samorządowych. A wiadome jest to, że skoro chce się władzę przejąć
i wybory wygrać, to należy wskazać, co działa nie tak, a jak powinno lepiej,
czyli co jest zaniedbane. I pewnie ten szczegół umknąłby wielu osobom, jak i
być może cała radiowa rozmowa, gdyby nie fakt, że odniósł się do niej prezydent
Michał Zaleski na swoim facebookowym profilu. Naturalnie podważając to
twierdzenie i kierując osobiste zaproszenie do redaktora, by sam się przekonał
i zdanie zmienił. Jak można się domyślać, uruchomiło to komentarze, z jednej
strony tych oburzonych, którzy widzą, że miasto jest głównie piękne, ale z
drugiej nie brakuje tych, którzy na potwierdzenie tezy redaktora wyliczają
zaniedbania widziane, upraszczając, w psich kupach i śmieciach. Jak to? Tyle
się wybudowało i nadal buduje, tyle remontuje, modernizuje? Tyle wydarzeń? A tu
psia kupa ma teraz decydować o wizerunku? I jak mają się do tego wysokie
pozycje w rankingach zadowolenia mieszkańców ze swojego miasta?
Zapytałam kilku znajomych, bez
kontekstu tej wypowiedzi, czy uważają, że nasze miasto jest trochę zaniedbane i
o dziwo, tu za każdym razem w odpowiedzi usłyszałam, że tak. W rozwinięciu każdy
dostrzegał większe i mniejsze inwestycje, ale jednak pierwsza myśl, którą noszą
na temat miasta, była właśnie taka. I nie chodziło tym razem o psie kupy, czy
zaśmiecone trawniki, ale o brak holistycznego spojrzenia na całość, gdzie jedno
budujemy, a niszczymy niepotrzebnie drugie. O brak pomysłu na wykorzystanie
zmodernizowanych miejsc, które po zakończeniu robót niszczeją. O działania wycinkowe,
gdzie na zgłoszenia o problemach, służby miejskie reagują doraźnie, usuwając
skutek, a nie zapobiegają przyczynie.
W zasadzie w kontekście każdego
miasta można snuć takie dywagacje i użyć stwierdzenia, że jest „trochę
zaniedbane”. Nie ma miejsc idealnych, każde miasto ma swoje niedopieszczone
punkty. I trochę, to wcale nie znaczy bardzo. Szczerze mówiąc, nie uważam, że Toruń
jest zaniedbany, ale zastanawia mnie, dlaczego tak nerwowo reagujemy na nawet
drobne uwagi na temat miasta. Z czego wynikają takie reakcje? Bo nie sądzę, że tylko
z lokalnego patriotyzmu i poczucia, że faktycznie mieszkamy w idealnym miejscu.
Może lepiej, zamiast pudrować niedoskonałości, przyznać się, że one po prostu
są i może nawet zawsze będą.
Felieton ukazał się w "Gazecie Pomorskiej" 06.03.2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz