środa, 14 marca 2018

Czy brakuje nam jarmarku wielkanocnego na Rynku Staromiejskim?


Kilka dni temu w Kalifornii otwarto muzeum porażki. Antidotum na nieustająco odnoszone sukcesy. Nieudane urządzenia elektroniczne, zadziwiające wynalazki, przedmioty, które nie podbiły świata. A wszystko po to, by inaczej patrzeć na porażki, bez lęku i wstydu. Dać sobie prawo do błędu, to pierwszy krok w kierunku sukcesu, takie przesłanie można odczytać z tego miejsca. Często już samo odejście od niezbyt dobrze działających przedsięwzięć jest początkiem sukcesu. A gdy jeszcze ustali się przyczyny braku powodzenia, to jest się już na prostej drodze do wygranej. Tak właśnie postrzegałam decyzję o końcu jarmarków wielkanocnych na Rynku Staromiejskim, jako przerwanie złej, a początek dobrej passy dla jarmarków w tym miejscu w ogóle. Te, co były, coraz mniej spełniały oczekiwania, każda kolejna edycja niosła więcej rozczarowań niż atrakcji. Zamiast zaklinać rzeczywistość słowami, lepiej było powiedzieć stop stagnacji. I tak się stało. Tym bardziej że obiecano jarmark bożonarodzeniowy w nowej odsłonie, inspirowany tymi z Wrocławia czy Pragi. Można było przypuszczać, że z czasem, na fali sukcesu jednego, powróci i wielkanocny. Jaki był bożonarodzeniowy, widzieliśmy. Przede wszystkim okrzyknięty sukcesem. Czy słusznie? Wiem, że na zachętę lepiej chwalić, niż się czepiać. Myślę jednak, że tak piejąc z zachwytu nad tronem z jemiołą i dziadkami do orzechów, a nie dostrzegając tego, że powielają błędy poprzedników, robi się organizatorom więcej krzywdy, niż pożytku. Trudno było na tym jarmarku znaleźć dzieła zapowiadanych artystów i rękodzielników, do tego puste namioty były wystarczającym sygnałem, że oferta organizatorów nie przyciągnęła wystawców z ciekawym towarem. Dlaczego? Nietrudno domyślić się, że chodziło o finanse. Głównym mankamentem poprzednich jarmarków była nie oprawa, ale prezentowany asortyment, to co przede wszystkim przyciąga kupujących. Czyli koło się znowu zamknęło. Jednak lekcji z poprzednich edycji nie odrobiono. Szanse, że na fali sukcesu tego, powróci jarmark wielkanocny, raczej topnieją.

A jak to się dzieje, że innym wychodzi? Ale tak naprawdę. Ciekawe, dlaczego rękodzielnicy z oryginalnymi pracami biją się, by pojawić się na kiermaszu w Muzeum Etnograficznym. Przyjeżdżają nawet z najbardziej odległych części kraju na kilka godzin kiermaszu i przyciągają prawdziwe tłumy. W tym roku po raz drugi będziemy musieli obejść się bez jarmarku wielkanocnego na Rynku Staromiejskim. Na szczęście w palmy, pisanki i inne cuda będzie można zaopatrzyć się w najbliższą niedzielę 18.03 na kiermaszu wielkanocnym w Muzeum Etnograficznym. Zatem świąteczne rękodzieło w artystycznym wydaniu naszego miasta nie ominie. Ale czy to nie za mało? Więc może jednak trochę brakuje tego jarmarku wielkanocnego?

Felieton ukazał się w "Gazecie Pomorskiej"  13.03.2018

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz