Hitem internetowych żartów w
ostatnich dniach stała się deklinacja rzeczownika „maturzysta” w liczbie
mnogiej, a szczególnie popularny okazał się tu celownik. A wszystko za sprawą
jednego zdania, które to miało owych maturzystów podnieść na duchu w obliczu
egzaminacyjnego wyzwania. Tyle tylko, że celownik liczby mnogiej pomieszał się
autorowi wpisu z narzędnikiem pojedynczej i to nie byle gdzie, a na
facebookowym profilu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. I pewnie
nie byłoby tego całego szumu, bo autor wpisu sam zorientował się, że to nie „a”
z ogonkiem, lecz „om” jest poprawną końcówką, gdyby zamiast edytować wpis, po
prostu go usunął. Ślad jednak pozostał i ruszył lawinę śmieszków. Historia z
ministerialną deklinacją rzeczownika „maturzysta” wydaje się tą z serii,
cytując klasyka, co to „wesoła a ogromnie przez to smutna”. Skąd jednak to
idealistyczne oczekiwanie pośród tych, którzy ciskając kamieniami drwin, sami
luźno stosowali się do zasad gramatyki, że ministerstwo nadzorujące kulturę, będzie
komunikować się wyłącznie poprawną polszczyzną? A gdzie tu margines na
potknięcie czy przeoczenie? Na małą literówkę. Bo czymże jest owo nieszczęsne
„ą”, szybko poprawione na „om”, czy może „u”, które wepchnęło się zamiast „ł” w
nazwisku Zofii Nałkowskiej na zakładce wydanej niedawno przez Instytut Książki?
Dla jednych jest zaledwie, a dla drugich nie tylko, literówką. A może pokutuje
wciąż naiwne przeświadczenie, że przykład i wzór idzie z samej góry i stamtąd
należy go czerpać. Pewnie i powinien, ale ostatnio, jeśli idzie o poprawność
językową, to autorytetów lepiej szukać w instytucjach kultury, które
niekoniecznie są na świeczniku.
Wczoraj rozpoczął się
ogólnopolski Tydzień Bibliotek, inicjatywa, która odbywa się już po raz
czternasty. W tym roku pod hasłem jakże prostym, a znaczącym „Biblioteka.
Oczywiście!” Ten tydzień to czas, w którym bibliotekarze będą w sposób
szczególny przypominać, że czytanie to nie tylko najpierw szkolny obowiązek, a
potem ewentualnie rozrywka, ale że stały kontakt z książką realnie poprawia
jakość życia, choćby wpływając na poziom poprawnego komunikowania się. Wiele
wydarzeń w ramach tej akcji przygotowała Biblioteka Uniwersytecka. Będą
spotkania autorskie, promocje książek, warsztaty, wystawy, a także kiermasz,
koncert, a nawet bieg z książką i rajd rowerowy. A w czytelni CSW w tym czasie
trwa, dla niektórych bardzo wyczekiwane słowo, abolicja. Zatem może szukając
dobrych wzorców, warto spędzić, choć chwilę w bibliotece i to nie tylko w tym
jednym tygodniu.
Felieton ukazał się w "Gazecie Pomorskiej" 09.05.2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz