czwartek, 10 maja 2018

Toruński praktyczny patriotyzm na stulecie niepodległości


Cykliczne konferencje zogniskowane wokół „Zabytków młodszego pokolenia”, czyli tych z XIX i XX wieku, wbijają coraz mocniej klin w myślenie o Toruniu, jako o miejscu, w którym wyłącznie obcujemy z „gotykiem na dotyk” w towarzystwie oczywiście Kopernika, przegryzając całość piernikiem. Toruński Oddział Stowarzyszenia Historyków Sztuki postawił sobie cel, by cyklicznie przybliżać i popularyzować wiedzę o budynkach i miejscach mniej znanych, niedocenianych, nierzadko degradowanych i niszczonych. Wszystko po to, by za wiedzą szło powszechne rozumienie tego, co zostawili nam poprzednicy nie tylko sprzed sześciu wieków, ale ci sto lat temu także. By poszerzać świadomość społeczną, co na naszych oczach zniknęło i ciągle znika z przestrzeni na rzecz nowego, niekoniecznie lepszego. By uwrażliwiać na pamiątki przeszłości nie tak odległej, bo są one nośnikiem dziedzictwa kulturowego, które dostaliśmy w pokoleniowy depozyt, a nie na absolutną własność. Pokłosiem każdego spotkania jest publikacja zbierająca materiały sesyjne, dotąd ukazało się sześć tomów z tej młodszej historii Torunia, jego zabytków i kultury. Najbliższe, siódme sympozjum odbędzie się w sobotę 12 maja w Centrum Dialogu - Bibliotece Diecezjalnej w ramach Europejskiego Roku Dziedzictwa Kulturowego 2018, tym razem pod tytułem „Praktyczny patriotyzm 1918/1920 - 2018. Różne odsłony”. Program skupiony jest wokół stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości z akcentem na fakt, iż zbiega się to wydarzenie z uzyskaniem przez Polki praw wyborczych. Oczywiście z uwagą, że Toruń owo stulecie od chwili, gdy władzę nad miastem przejęła administracja polska, świętować będzie dopiero za dwa lata.
Praktyczny patriotyzm w tytule konferencji otwiera pole do spojrzenia na to, jakimi pragmatycznymi formami działania po odzyskaniu niepodległości gruntowało się w naszym mieście państwo polskie. Jak zagospodarowywano przestrzeń publiczną, zmieniając nazwy ulic i bohaterów na pomnikach. Jak pozbywano się niechcianych zabytków i pamiątek. Jak zapładniano wyobraźnię zbiorową, używając sztuki i artystów do postępującej polonizacji. Z drugiej strony, w jakim stopniu usuwanie śladów niechcianego, pruskiego okresu w życiu miasta, pozostawało, mimo wszystko, zabiegiem kosmetycznym, inwazyjnym owszem, ale pozwalającym na łączność z czasem minionym. Zachowującym to, co lokalnie wyróżnia i stanowi wartość ponad przemijającymi systemami politycznymi. Po roku 1920 została przecież twierdza i niezmienna obecność wojska, które nadal miało realny wpływ na życie miasta. A i pierwsze uchwały rady miejskiej wpisywano w księgi, gdzie nagłówki druków ciągle jeszcze były w języku niemieckim. Na koniec organizatorzy chcą skłonić do refleksji, czy za współczesny, praktyczny patriotyzm można uznać dbanie o pamięć? Całościową, nie wybiórczą.

Felieton ukazał się w "Gazecie Pomorskiej"  08.05.2018

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz