„Polskie drzewa trzeba sadzić, z liściem,
patriotyczne”, tak przekonują aktorzy ze spotu promującego akcję „Krajobraz
mojego miasta” na zlecenie MKiDN. W założeniach kampanii chodzi głównie o to, by
zwrócić uwagę na estetykę przestrzeni publicznej, by pozbyć się z miast
szpecących reklam, by uruchomić oddolne działanie w tej sprawie, ale również, z
pewnością ku zaskoczeniu niektórych, na to, by docenić zieleń i drzewa. W
czasie, gdy minister od ochrony środowiska wspiera wycinkę drzew, ten od
kultury zachęca, by je jednak sadzić. Dodatkowo roztacza nad tymi drzewami delikatny
woal patriotyzmu, odwołując się jednocześnie do dziedzictwa i podpierając słowami
poety, który to pod lipę zapraszał. A że drzewa od zarania snuły się po naszej
literaturze, te z liśćmi głównie, więc i odniesień może pojawić się jeszcze więcej.
Ale czy to wystarczy, by drzewa przestały znikać z krajobrazu miast i zaczęły
pojawiać się nowe? Czy przywołani poeci mogą uratować miejską zieleń? Kto by dziś
słuchał poetów.
Gdy spojrzeć na nasze Stare Miasto z góry, to
zielonych punktów za dużo nie naliczymy. Drzew w dzielnicy ubywa. Za chwilę
znikną stare, chore lipy z ulicy Piastowskiej. Na ich miejscu wyrosną nowe,
oczywiście. Przy każdej wycince płyną zapewnienia urzędników o przyszłych
nasadzeniach. Ba! Nawet można usłyszeć, że w mieście sadzi się więcej, niż
wycina. I to zapewne jest prawda w kontekście całego miasta, z danymi trudno
dyskutować, ale zielonych akcentów w dzielnicy staromiejskiej jakoś
spektakularnie nie przybywa. Jakby to było oczywiste, że między murami drzew
się nie sadzi. Ciekawe tylko dlaczego naszym przodkom drzewa w staromiejskim
życiu jakoś nie przeszkadzały. Bo nie było podziemnej infrastruktury? Czyżby?
Może ta ministerialna kampania jest dobrym pretekstem, by zacząć dyskusję o zieleni na Starym Mieście. O nasadzaniu nowych drzew już teraz, a nie wtedy gdy stare usychają i są wycinane. I nie trzeba do tego poezji, wystarczy nieco pragmatyzmu. Choć z drugiej strony, poezja wplotła się już sama w temat. Przed Collegium Maius na jednym z pni możemy przeczytać dziś takie memento: „Tutaj rósł klon srebrzysty Zbigniewa Herberta – wycięty w maju roku 2017”.
Felieton ukazał się w "Gazecie Pomorskiej" 19.09.2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz