wtorek, 14 lutego 2017

Zawiesić trochę ciepła i serdeczności na wieszaku


Z prostymi rozwiązaniami jest tak, że dopóki ktoś ich nie wymyśli, to wydają się niemożliwe, ewentualnie skomplikowane. Ale kiedy już ktoś wpadnie na ów prosty patent rozwiązujący problem, to jasność i oczywistość, może z jednej strony nieco speszyć, że to nie my jesteśmy jego autorem, ale z drugiej, daje się łatwo naśladować. Tak właśnie jest z akcją „Wymiana Ciepła”. Zaczęło się ponad miesiąc temu od jednego wieszaka z ciepłymi płaszczami i kurtkami w Budapeszcie. Chwilę później taki sam wieszak stanął w Warszawie. Każdego dnia do akcji dołącza kolejne miasto, kolejny wieszak. Zasada jego funkcjonowania jest banalnie prosta. Każdy, kto ma ochotę podzielić się ciepłym ubraniem, wiesza, natomiast ten, kto potrzebuje, bez skrępowania może wziąć. Naturalny przepływ tego, co zbywa w miejsca, gdzie jest niezbędne. W Toruniu tę cyrkulację można obserwować przy ul. Jęczmiennej, to tam stanął wieszak z inicjatywy Stowarzyszenia Dzieciom i Młodzieży „Wędka”. Któż nie ma w swojej szafie swetra, którego nie nosi od lat, ale że jest prawie nowy, to szkoda wyrzucić. Żeby tylko jednego. Wieszak pozwala uwolnić się od tego nadmiaru ze świadomością, że nasz zbytek, może kogoś ucieszyć prawie tak, jak wygrana na loterii.
Patrząc na akcję „Wymiana Ciepła”, przypomniał mi się projekt warszawskiej studentki „Domni-bezdomni”. Jedno i drugie działanie łączy idea prostego pomagania, dzielenia się. Jednak w tym drugim wypadku, by uruchomić pomoc, potrzeba trochę więcej nakładów, niż tylko wystawić wieszak. Trzy lata temu Eugenia Wasylczenko studentka warszawskiej ASP postawiła na placu Dąbrowskiego w Warszawie instalację składającą się z dwunastu skrzynek. Była to jej praca dyplomowa pod tytułem „Domni-bezdomni”. Koncept artystyczny poruszający temat bezdomności był jednocześnie projektem realnie niosącym pomoc dwunastu osobom. Zasada działania instalacji była nieskomplikowana, na drzwiczkach skrzynek bezdomni wypisywali swoje potrzeby, przechodnie natomiast mogli wrzucać wskazane przedmioty przez otwór. Do każdej skrzynki osoba bezdomna miała swój kluczyk. Prawda, że proste. Jakiż to problem wrzucić do takiej skrzynki tabliczkę czekolady, kawę, czy ciepłe skarpety. Pomysł instalacji już podchwycili w Zielonej Górze. Z budżetu obywatelskiego postawiono tam taki stojak niedaleko dworca. Nazywa się „Pomocnik”. A czy w Toruniu znalazłoby się miejsce na takie skrzynki? Na razie mamy Toruński Wieszak Ciepła, kto wie, w jaką stronę on się rozwinie.
A dziś w Walentynki, w dzień okazywania na różne sposoby, nie tylko uczuć ukochanej osobie, ale również po prostu sympatii. Można na przykład szalikiem albo czapką, trochę niekonwencjonalnie, dać wyraz swojej życzliwości komuś zupełnie nieznanemu, a potrzebującemu.  Dać odrobinę ciepła i serdeczności, zawieszając jedno i drugie na wieszaku przy ulicy Jęczmiennej. Dostępny przez całą dobę.

Felieton ukazał się w "Gazecie Pomorskiej"  14.02.2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz