Z prostymi rozwiązaniami jest
tak, że dopóki ktoś ich nie wymyśli, to wydają się niemożliwe, ewentualnie
skomplikowane. Ale kiedy już ktoś wpadnie na ów prosty patent rozwiązujący
problem, to jasność i oczywistość, może z jednej strony nieco speszyć, że to
nie my jesteśmy jego autorem, ale z drugiej, daje się łatwo naśladować. Tak
właśnie jest z akcją „Wymiana Ciepła”. Zaczęło się ponad miesiąc temu od
jednego wieszaka z ciepłymi płaszczami i kurtkami w Budapeszcie. Chwilę później
taki sam wieszak stanął w Warszawie. Każdego dnia do akcji dołącza kolejne
miasto, kolejny wieszak. Zasada jego funkcjonowania jest banalnie prosta. Każdy,
kto ma ochotę podzielić się ciepłym ubraniem, wiesza, natomiast ten, kto
potrzebuje, bez skrępowania może wziąć. Naturalny przepływ tego, co zbywa w
miejsca, gdzie jest niezbędne. W Toruniu tę cyrkulację można obserwować przy
ul. Jęczmiennej, to tam stanął wieszak z inicjatywy Stowarzyszenia Dzieciom i
Młodzieży „Wędka”. Któż nie ma w swojej szafie swetra, którego nie nosi od lat,
ale że jest prawie nowy, to szkoda wyrzucić. Żeby tylko jednego. Wieszak pozwala
uwolnić się od tego nadmiaru ze świadomością, że nasz zbytek, może kogoś
ucieszyć prawie tak, jak wygrana na loterii.
Patrząc na akcję „Wymiana
Ciepła”, przypomniał mi się projekt warszawskiej studentki „Domni-bezdomni”.
Jedno i drugie działanie łączy idea prostego pomagania, dzielenia się. Jednak w
tym drugim wypadku, by uruchomić pomoc, potrzeba trochę więcej nakładów, niż
tylko wystawić wieszak. Trzy lata temu Eugenia Wasylczenko studentka
warszawskiej ASP postawiła na placu Dąbrowskiego w Warszawie instalację
składającą się z dwunastu skrzynek. Była to jej praca dyplomowa pod tytułem
„Domni-bezdomni”. Koncept artystyczny poruszający temat bezdomności był
jednocześnie projektem realnie niosącym pomoc dwunastu osobom. Zasada działania
instalacji była nieskomplikowana, na drzwiczkach skrzynek bezdomni wypisywali
swoje potrzeby, przechodnie natomiast mogli wrzucać wskazane przedmioty przez
otwór. Do każdej skrzynki osoba bezdomna miała swój kluczyk. Prawda, że proste.
Jakiż to problem wrzucić do takiej skrzynki tabliczkę czekolady, kawę, czy
ciepłe skarpety. Pomysł instalacji już podchwycili w Zielonej Górze. Z budżetu
obywatelskiego postawiono tam taki stojak niedaleko dworca. Nazywa się
„Pomocnik”. A czy w Toruniu znalazłoby się miejsce na takie skrzynki? Na
razie mamy Toruński Wieszak Ciepła, kto wie, w jaką stronę on się rozwinie.
A dziś w Walentynki, w dzień
okazywania na różne sposoby, nie tylko uczuć ukochanej osobie, ale również po
prostu sympatii. Można na przykład szalikiem albo czapką, trochę
niekonwencjonalnie, dać wyraz swojej życzliwości komuś zupełnie nieznanemu, a
potrzebującemu. Dać odrobinę ciepła i
serdeczności, zawieszając jedno i drugie na wieszaku przy ulicy Jęczmiennej.
Dostępny przez całą dobę.Felieton ukazał się w "Gazecie Pomorskiej" 14.02.2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz